<<< wstecz

wystawa>>>

Andrzej Koniakowski komentuje...>>>

 

<<<wstecz / dalej >>>

Mijałam kolejne, monumentalne drzewa. Potężna kolumnada prowadziła mnie, zapraszała coraz dalej i głębiej.
Czarne posągi w czarnej przestrzeni obejmowały to, co za mną i ograniczały to, co przede mną. Gościnność tego lasu urzekła mnie, czułam, że jest nam ze sobą dobrze...

Ten las pozwolił mi się poczuć, usłyszeć, dotknąć. Jedynym wrażeniem wzrokowym, jakim mnie wtedy obdarzył było czarne niebo usłane niezliczoną ilością jaśniejących, ale nie zakłócających ciemności gwiazd.

Przez chwilę szybowałam po czarno-białej mapie sklepienia i słuchałam. Momentami było niewyobrażalnie cicho, może nawet głucho. Ta głusza, to niesamowicie mocne, ciężkie
i głębokie dźwięki. Nieczęsto mam okazję tego słuchać...