Aktualna wystawa Beaty Mendrek to kolejne odkrywanie jej osobistego świata. Widoków pełnych cienia i światła, ale też refleksji nad tym, co te widoki przedstawiają. Nie jest to rejestracja, nie jest to dokumentacja. Choć na pierwszy rzut oka taką może przypominać. Jest to bardzo konsekwentnie budowany przekaz. A o jego sile i znaczeniu decydują dobrze dobrane fotografie. Podane na umiejętnie zestawionych planszach tworzą właśnie to, co aktualnie jest ważne dla młodej artystki, czyli: KONTRASTY.

Jasne ciekawie malowane swiatłem przestrzenie pełne kobiecej delikatnosci. Pełne spokoju
i swoistego uroku. Spokoju, w ktorym przebywala Beata, i ktory chce nam przekazac.
I to jej sie udaje.
A jednak kontrastowe, delikatne do jasnych do ciemnych o bardzo mocnym wydźwięku. Wlasnie delikatnosc tego przekazu bardzo mi odpowiada. Pomimo tego, ze osobiscie preferuje calkiem inne klimaty.
Kolejne kalejdoskopowe zestawienia to jedyne fantastyczne światy zaprezentowane na tej wystawie. Ale Beata potrafi i lubi nas widzów zaciekawiać właśnie tymi niezwykłymi formami, które unaoczniają nam jak blisko jest od fantazji do rzeczywistości. Zestawione z pozornie normalnymi zdjęciami potęgują te efekty, które w przemyśleniach autorki były ważne.
Ja osobiście to czuję i jestem przekonany o podobnych odczuciach innych widzów.

Ta wystawa to kolejna próba zwiększenia naszej wrażliwości na otaczające nas widoki rzeczy banalnych, prostych i bardzo często w ogóle niezauważanych. Ich syntetyczne i przemyślane pokazanie w formie wystawy to ważny element dyskusji o roli sztuki w naszym rozedrganym świecie. Wyciszenie oraz zastanowienie się nad tym, co nas otacza to kolejne docieranie do naszej świadomości i nowa radość w odkrywaniu rzeczy banalnie prostych a jakże ciekawych.
Światło - cienie - faktura - tajemnicza czerń to nowe niezbadane przestrzenie odkrywane nam przez ludzi wrażliwych, jakimi są artyści. Tak było jest i będzie. A ta wystawa nam to wszystko przybliża i w tym tkwi jej przesłanie.

Nasze własne doświadczenia i obserwacje form wzajemnie się dopełniających, które równocześnie tworzą nowe przestrzenie to podświadome „Uwewnętrznienie". Termin wynikający z przemyśleń, którymi nas niedawno zaraziła ta młoda dama fotografii. Czy chcemy czy nie chcemy to doznajemy kolejnych bardzo osobistych skojarzeń. Dla mnie zestawienie form zwykłych pokrytych papą dachów, przypomniało moje ulubione górnicze hałdy. Nawet pojawienie się na nich anteny telewizyjnej nie zmieniło tego skojarzenia.
I to jest kolejna siła przekazu artystycznego. Każdy może zobaczyć lub doznać tego, co w nim jest ważnego i bardzo osobistego. Wtedy czuje się współtwórcą oraz aktywnym uczestnikiem misterium, jakim jest wystawa fotograficzna.

/ Andrzej Koniakowski ZPAF /

 

 

<<< wstecz