Miejsce: Poprad, tatrzańskie miasteczko;
Czas: lipiec, gorące popołudnie;

<<<wstecz

 

 

<<<galeria

 

 

 

Wychodzę z hotelu, jak co dzień o tej porze. Dziś idę w inną stronę, może zobaczę coś nowego. Podobno, jeżeli pójdę prosto, wzdłuż rzeki to dojdę do „Spiskiej Soboty”. Sovka mówiła, że to piękne miejsce, najstarsza część Popradu.

Mijam basen. Radosny krzyk dzieci tłumiony pluskiem orzeźwiającej wody. Uwaga! Zapatrzona i ogłuszona gwarem plażowiczy wchodzę na teren budowy nowej drogi. Zapach gotującego się świeżego asfaltu, warkot ciężkich maszyn.
Ale kontrast! Oby jak najszybciej się z stąd wydostać.

Uciekając przechodzę pod starym mostem.
Przelotnie widzę pięknie rozkładające się światło pomiędzy poszczególnymi filarami. Muszę idę dalej, tędy jeżdżą samochody - szkoda, taki piękny motyw.

Ale to jest ten Moment, zawracam.